wlados wlados
Szczurek opublikował kilka dni temu list otwarty, w którym oskarżył Komisję Europejską o szkodzenie Polsce, poprzez narzucanie swojego zdania. List był pretekstem do obrony budowy przez władze Gdyni lotniska w Kosakowie. W liście nie ma jednak jednoznacznego odniesienia się do meritum. Dochodzenie KE miało związek z podejrzeniem, że budowa lotniska w Kosakowie stoi wbrew rozwojowi lotniska w Rębiechowie, dopiero co rozbudowanego kosztem setek milionów złotych, przy współudziale finansowym UE. Stąd KE sprawdzała, czy budowa 25 km od Rębiechowa drugiego „pełnowartościowego” lotniska pasażerskiego nie jest marnotrawieniem publicznych pieniędzy.
– Prawda jest taka, że Kosakowo to nie jest pomysł Wojciecha Szczurka. W Strategii Rozwoju Lotnictwa Woj. Pomorskiego zapisane jest, że w przyszłości zagospodarowane mają zostać dla ruchu pasażerskiego lotniska nie tylko w Gdyni, ale też w Pruszczu Gdańskim. Dokument ten ok. 10 lat temu. W oparciu o te zapisy powstało porozumienie w 2006 r. dotyczące lotniska w Kosakowe, które podpisali prezydenci Gdańska, Gdyni, Sopotu oraz władze województwa. Mówiło ono, że to lotnisko w Gdańsku-Rębiechowie będzie zarządzało procesem ucywilnienia lotniska w Kosakowie. Porozumienie było w mocy, ale nic się z nim nie działo. Dlatego też Szczurek z władzami Kosakowa zdecydowali, że zrobią to sami – przypomina w rozmowie z portalem "RynekInfrastruktury.pl" prof. Rydzkowski.
Profesor dodaje, że wątpliwości KE biorą się przede wszystkim z doświadczeń hiszpańskich czy niemieckich, gdzie w okresie boomu inwestycyjnego wybudowano lotniska, które nie obsługują żadnych samolotów. Zaznacza jednocześnie, głównym problemem Kosakowa prawdopodobnie może być to, że zostało ono wybudowane w zbyt dużej skali. Bo mało kto kwestionuje samą istotę „wyprowadzenia” z Rębiechowa ruchu małych samolotów (general aviation) przy możliwości przeniesienia ich do Gdyni, natomiast Kosakowo jest lotniskiem „pełnowartościowym”. Prof. Rydzkowski wskazuje jednocześnie na niski koszt budowy Kosakowa.
– „Ucywilnienie” lotniska wojskowego to koszt niewielki w porównaniu z budową od zera. Gdybyśmy wiedzieli, że takie będzie podejście KE, to pewnie Gdynia budowałaby mniejsze lotnisko i nie byłoby problemu. Komisja podchodzi do tego w sposób rutynowy. Gdyby sprawa dotyczyła np. lotniska na Podlasiu, pewnie nie byłoby żadnego problemu, bo tam nie ma innego, konkurencyjnego portu lotniczego – konkluduje prof. Rydzkowski.